Udział Facebook Twitter

Niedawno pojawiły się doniesienia, że pewien przedsiębiorczy przestępca wypożycza dekodery, które wyświetlają pełną ofertę telewizyjną znanego nadawcy satelitarnego za ułamek oficjalnie pobieranej ceny. W jakiś sposób udało mu się ominąć ich system. Dla wielu z nas, którzy wciąż uważają telewizję za coś w rodzaju magicznego totemu w rogu pokoju, takie opanowanie elektroniki wprawia w osłupienie.

Kolejnym zaskoczeniem jest więc fakt, że w rzeczywistości całkiem sporo osób posiada tego rodzaju wiedzę elektroniczną i jest w stanie włamać się do systemów elektronicznych swoich samochodów. Poprzez wyłączenie funkcji bezpieczeństwa, które powstrzymują kierowców samochodów wyposażonych w odbiorniki telewizyjne i ekrany przed oglądaniem, gdy samochód jest w ruchu, są oni w stanie oglądać programy i filmy do woli na ekranach, co najwyraźniej obejmuje jazdę po autostradach z prędkością 70 mil na godzinę. Możliwe jest - i całkowicie legalne - kupowanie gadżetów, które sprawiają, że jest to prosta operacja.

Od przełomu wieków producenci samochodów uznali, że kierowanie pojazdem nie jest wystarczającym powodem do zmartwień i nieustannie wyposażają swoje produkty w liczne gadżety. Większość z nich jest zorientowana na bezpieczeństwo, ale inne służą rozrywce, w tym telewizji. W większości przypadków nabywcy i oficjalne agencje są z tego zadowoleni, nawet jeśli można się rozpraszać, na przykład, kręcąc pokrętłami radia lub podłączając odtwarzacz MP3. Niektóre przedsiębiorcze dusze przymocowują nawet urządzenia i tablety do deski rozdzielczej, aby móc oglądać przez Wi-Fi.

Od lat 80. ubiegłego wieku oglądanie ekranu podczas jazdy jest nielegalne, chyba że ekran wyświetla informacje dotyczące jazdy. Jeśli zostaniesz na tym przyłapany, grozi ci surowa kara. Ponadto nauka motoryzacyjna rozwija się znacznie szybciej niż przepisy regulujące prowadzenie pojazdów. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że dzięki centrom informacyjno-rozrywkowym, funkcjom multimedialnym i łączności możemy robić rzeczy, które nie mają nic wspólnego z faktycznym prowadzeniem samochodu.

Oskarżające palce zostały skierowane w stronę producentów samochodów. Utrzymują, że to nie ich wina, że systemy bezpieczeństwa są omijane przez sprytną elektronikę i że wydają zastrzeżenia, że sprzęt do oglądania powinien być używany tylko w nieruchomym samochodzie, poza drogą. To oczywiście nie jest wina producentów. Odpowiadają oni na potrzeby klientów i reagują na nie. My chcemy łączności, oni nam ją dają.

Kierowcy, którzy to robią, są oczywiście w mniejszości. Większość z nas ma więcej rozsądku, więc powinno to być traktowane jak każde inne poważne wykroczenie drogowe i skutkować całkowitym zakazem jazdy. Gdy kilka osób zostanie złapanych, być może inni zrozumieją przesłanie - ale najpierw trzeba ich złapać. Nie oglądajcie telewizji, patrzcie na drogę.

Warto przeczytać